Wracając do mego artykułu "Kościół i tolerancja" chciałbym nieco poszerzyć jego treść, chociaż niektóre myśli będą powtórzone. Wspomnę o sterowaniu procesem ewolucyjnym w materii fizycznej. Przypominam jednak o wcześniejszych wypowiedziach, gdzie etapy rozwoju duchowego przedstawiono w następującej kolejności:
Uważam, że materia nieożywiona, a także świat roślinny i zwierzęcy, rozwijają się według określonego programu energetycznego, narzuconego przez Świadomość Kosmiczną. Wszechświat jest wtedy jakby kosmicznym komputerem, zbudowanym przez Człowieka Uniwersalnego, a dozorowanym i rozwijanym przez człowieka wyzwolonego. Dlatego istnieje tu swoisty „współczynnik skuteczności” w postaci nadmiaru energii rozrodczej. Te procesy zachodzą niejako „automatycznie”.
Największy nadmiar tej energii występuje w świecie roślinnym. Natomiast świat zwierzęcy jest obdarzony instynktem rozrodczym, który przejawia się periodycznie i służy głównie podtrzymaniu gatunku.
Inaczej sprawa wygląda w przypadku człowieka ziemskiego. Stanowimy bowiem ostatnie ogniwo monadyczne związane z materią fizyczną i oparte na łańcuchu pokarmowym. Dlatego jesteśmy obdarzeni osobowością (ego) stanowiącą w nas „refleks” Człowieka Uniwersalnego. Świadomość Kosmiczna podaje każdemu z nas swą „dłoń” w postaci Jaźni, umożliwiającej przebudzenie i dalszy rozwój.
Genetycznie ciało człowieka ziemskiego wywodzi się ze świata zwierzęcego i jest zorientowane na przetrwanie, dlatego czeka nas wielka praca, poprzedzająca przebudzenie. Przechodzimy przez ziemską szkołę życia.
Naturalnym „narzędziem wychowawczym” w tej szkole jest prawo karmy. Rodzi ono cierpienie i ból, którego zwykle nie daje się uniknąć. Kontrolę i „opiekę” nad nami sprawuje człowiek wyzwolony. To on dba o to, abyśmy zaliczyli odpowiednie „kredyty” szkolne. Stanowimy bowiem jeszcze nienarodzony płód człowieka wyzwolonego. Przebudzenie jest jego narodzeniem, "obcięciem pępowiny”.
Przypuszczam, że nadzorujący nasz rozwój człowiek wyzwolony ma niełatwe zadanie, aby w odpowiednim czasie, określonym procesami kosmologicznymi, przygotować nas do zbiorowego przebudzenia. Zachowując naturalny trend rozwojowy, wytyczony przez charyzmę Człowieka Uniwersalnego – wyrównuje społeczne tempo rozwoju posługując się naszymi emocjami. Poprzez organizacje religijne i polityczne wykorzystuje atawistyczny lęk. „Darzy” nadmiarem energii rozrodczej wykorzystując seks także jako narzędzie władzy. Jeszcze inną emocję tworzy stan posiadania (pieniądz) i żądza władzy.
Uważam, że podstawowym celem ziemskiej szkoły życia jest wprawdzie zdobycie wiedzy o sobie, ale przebudzenie charakteryzuje się odpadnięciem fizycznej kurtyny. Ludzie zaczynają wzajemnie postrzegać swoje myśli, uczucia i emocje. Nic nie da się ukryć. Znika wszelka agresja. Osiągają zwiększone poczucie piękna i miłości.
materia nieożywiona
świat roślinny
świat zwierzęcy
człowiek ziemski
człowiek przebudzony
człowiek wyzwolony
Człowiek Uniwersalny (Bóg Osobowy)
Duch (Absolut).
Uważam, że materia nieożywiona, a także świat roślinny i zwierzęcy, rozwijają się według określonego programu energetycznego, narzuconego przez Świadomość Kosmiczną. Wszechświat jest wtedy jakby kosmicznym komputerem, zbudowanym przez Człowieka Uniwersalnego, a dozorowanym i rozwijanym przez człowieka wyzwolonego. Dlatego istnieje tu swoisty „współczynnik skuteczności” w postaci nadmiaru energii rozrodczej. Te procesy zachodzą niejako „automatycznie”.
Największy nadmiar tej energii występuje w świecie roślinnym. Natomiast świat zwierzęcy jest obdarzony instynktem rozrodczym, który przejawia się periodycznie i służy głównie podtrzymaniu gatunku.
Inaczej sprawa wygląda w przypadku człowieka ziemskiego. Stanowimy bowiem ostatnie ogniwo monadyczne związane z materią fizyczną i oparte na łańcuchu pokarmowym. Dlatego jesteśmy obdarzeni osobowością (ego) stanowiącą w nas „refleks” Człowieka Uniwersalnego. Świadomość Kosmiczna podaje każdemu z nas swą „dłoń” w postaci Jaźni, umożliwiającej przebudzenie i dalszy rozwój.
Genetycznie ciało człowieka ziemskiego wywodzi się ze świata zwierzęcego i jest zorientowane na przetrwanie, dlatego czeka nas wielka praca, poprzedzająca przebudzenie. Przechodzimy przez ziemską szkołę życia.
Naturalnym „narzędziem wychowawczym” w tej szkole jest prawo karmy. Rodzi ono cierpienie i ból, którego zwykle nie daje się uniknąć. Kontrolę i „opiekę” nad nami sprawuje człowiek wyzwolony. To on dba o to, abyśmy zaliczyli odpowiednie „kredyty” szkolne. Stanowimy bowiem jeszcze nienarodzony płód człowieka wyzwolonego. Przebudzenie jest jego narodzeniem, "obcięciem pępowiny”.
Przypuszczam, że nadzorujący nasz rozwój człowiek wyzwolony ma niełatwe zadanie, aby w odpowiednim czasie, określonym procesami kosmologicznymi, przygotować nas do zbiorowego przebudzenia. Zachowując naturalny trend rozwojowy, wytyczony przez charyzmę Człowieka Uniwersalnego – wyrównuje społeczne tempo rozwoju posługując się naszymi emocjami. Poprzez organizacje religijne i polityczne wykorzystuje atawistyczny lęk. „Darzy” nadmiarem energii rozrodczej wykorzystując seks także jako narzędzie władzy. Jeszcze inną emocję tworzy stan posiadania (pieniądz) i żądza władzy.
Uważam, że podstawowym celem ziemskiej szkoły życia jest wprawdzie zdobycie wiedzy o sobie, ale przebudzenie charakteryzuje się odpadnięciem fizycznej kurtyny. Ludzie zaczynają wzajemnie postrzegać swoje myśli, uczucia i emocje. Nic nie da się ukryć. Znika wszelka agresja. Osiągają zwiększone poczucie piękna i miłości.